niedziela, 10 kwietnia 2016

Czas się przenieść i zacząć nowy rozdział....

                                          Wiadomość!!!

Cóż wszystko się kiedyś kończy a zaczyna się coś nowego. Niestety muszę odejść od Bloggera ale nie obawiajcie się albowiem przeniosę swoją powieść do Wattpada całkowicie zmienioną bez błędów. Kiedy pisałam "The gods" byłam jeszcze początkującą pisarką więc tylko trochę znałam się na pisaniu. Ale wszystko będzie dobrze, zauważyłam że pierwsze rozdziały nie są takie jak powinny być dlatego przenoszę się będzie można szybciej mnie znaleźć i przy okazji będziecie mogli poznać moje drugie opowiadanie. Blogger nie jest dla mnie więcej czasu spędzam na wattpadzie a tu rzadko zaglądam i widzę że mało wyświetleń, mam nadzieję, że tam mi się powiedzie ;) .



                  Bardzo dziękuje wam za wspólną współpracę, mam nadzieję, że jeszcze się        spotkamy ale już nie tutaj... Żegnajcie :( 

Możecie mnie znaleźć na wattpadzie pod nazwą:
                              Asami1408

wtorek, 16 lutego 2016

The gods

                                                           Rozdział 4

        
   Obudziłam się rano zalana potem. Miałam koszmarny sen. Ciężko oddychałam trudno mi było złapać powietrze.
   - Wszystko dobrze?- spytał Taiyo, usłyszałam w jego głosie.... troskę?
   - Miałam koszmar, to nic takiego.- odpowiedziałam bez namiętności, nigdy nikomu się nie zwierzałam, zawsze starałam sobie radzić sama.
   - No weź powiedz.- nalegał- widzę po twojej minie że chcesz z kimś porozmawiać.
   Zaczynam się go bać. Nie wiem czy mogę mu zaufać, w ogóle go nie znam ale coś mi mówiło że powinnam mu zaufać.
   - Nie wiem od czego zacząć...- nie wiem dlaczego ale łzy napłynęły mi do oczu.
    Taiyo przybliżył się do mnie i przytulił mocno. 
    - Spokojnie. Jestem tutaj.- uspokajał mnie.- Jak chcesz to płacz.
\  - Puść mnie. Nie mam zamiaru się rozpłakać, a zwłaszcza przy obcym mężczyźnie.- wytarłam rękawem oczy.
   - Uważasz mnie za mężczyznę? - spytał żartobliwie.
   - Eeeeeeeeeeee.... NIE- uśmiechnęłam się.
   - No to co ci się śniło?- zmienił szybko temat.
   - No więc...  
    
                *                                  *                            *                            *                                *
                                                                                                             (sen Megami)
          Otworzyłam powoli oczy, wokół mnie było ciemno, nie było ani początku ani końca niczego nie było. Postanowiłam zrobić kilka kroków w przód. Po moim trzecim kroku poczuła pod stopą coś płynnego i lepkiego. Spojrzałam w dół, lepka ciecz okazała się być..... krwią. Przestraszyłam się i cofnęłam się o kilka kroków.
      Nagle przed de mną pojawiły się dwie postacie: jedna leżała na ziemi a z miejsca gdzie trzymała rękę sączyła się krew, a nad nią stało białowłosa osoba z mieczem w ręku. 
      Po chwili zdałam sobie sprawę, że kobieta leżąca na ziemi jest.....
      - Mama?- spytałam przerażona.
     Ale mnie nie usłyszała. Szybko się otrząsnęłam i zaczęłam do nich biec, lecz im szybciej biegłam tym byłam dalej od nich. Zatrzymałam się by złapać oddech i nagle wokół mnie ukazała jedna i ta sama ciemna postać, nie widziałam twarzy. 
     - Nie uratowałaś jej....- zaczęła.- Jesteś bezużyteczna!
     - Nie! Chciałam jej pomóc ale...- przerwała mi postać jakby mnie nie słuchała.
     - Jesteś za słaba, żeby ochronić swoich bliskich!- krzyknął- Chcesz stać się silna, by ochronić bliskich?
     - Ale......- oczy zaczęły mnie piec, od powstrzymywania łez.
     - Pomyśl o Yui.- to mnie zabolało.
     - Co mam zrobić?- popłakała się.
     - Dotknij tego płomienia a staniesz się silniejsza niż myślisz.- przed de mną ujawnił się złoty płomień.
     Już chciałam go dotknąć, gdy......

                *                                  *                            *                            *                                *
    - I się obudziłam- powiedziałam ze smutkiem.
\   - Hmmm.... - złapał się za podbródek Taiyo.
     Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, spojrzałam w tam tą stronę a w nich...... Atlantis.\
    - ATLANTIS!!!!- krzyknęłam wściekła- Chodź tu, to Cię zabiję!!!
    - Ups!- zostawiła na podłodze dwa talerze i zniknęła za drzwiami.
    - Uch!!!- dopiero teraz odplątałam swoje nogi z koca i pobiegłam ku drzwiom.
     Zaczęłam krzyczeć i tłuc się do drzwi. Próbowałam otworzyć drzwi ale były z powrotem zamknięte.
    - Dobry ten kotlet.- zobaczyłam siedzącego na podłodze Taiyo i jedzącego mięso w całości.
    - Nie mam do ciebie już siły...- i wtedy przypomniałam sobie...- Taiyo?
    - Hmmm? Co?- spytał z napchaną paszczą... ile on może mieścić, ma poliki jak chomik, czy co?
    - Z tego co pamiętam możesz się teleportować, prawda?
    - Tak a czo?
    - Czyli.... że siedzimy tu zamknięci w jednym pokoju przez kilka godzin a tak naprawdę możemy stąd wyjść dzięki tobie?!- moja złość zaczęła wzrastać, żyłka już trochę pulsowała.
    - W sumie....- chwila ciszy- tak.
    - TAIYO JA CIĘ NORMALNIE ZABIJĘ!!!- rzuciłam się do niego.
    Nagle drzwi się otworzyły a w nich.... Atlantis.
    - Ups,...- zakryła swój uśmiech dłonią- Przepraszam że przeszkadzam.
    - Czek.... No i zamknęła drzwi- załamie się - Dlaczego ja mam takiego pecha.
    - No nie przesadzasz - nagle uśmiechnął się zalotnie- Wiesz to dobra poza do "tego"
    - Do widzenia panu- szybko czmychnęłam do łazienki.
    Jestem załamana, czemu tylko ja wpadam z kłopotów na kłopoty? Wstałam i spojrzałam w lustro, włosy miałam rozczochrane, miałam wory pod oczami i bladą skórę.
    - Chyba się umyję w ciepłej wodzie.- oooo tak kąpiel w ciepłej wodzie.
    Wlałam do wanny ciepłą wodę wraz z mydłem. Wanna była pełna a nad wodą unosiły się mnóstwo bąbelków. Weszłam do wody i zamknęłam oczy próbując się zrelaksować.
    - I co relaksujące?
    - Tak bar....- zaraz...- TAIYO?!- krzyknęłam zakrywając rękami piersi.
    - Hejka- zasalutował z uśmiechem- Co ty na to żeby się razem wykapać?
    - Wynocha!!! A z resztą skąd się tu wziąłeś?- spytałam
    - Emmm....- zaczął- No nie wiem teleportacja?
    - Ah no tak- poczułam że się rumienie. - Czy możesz stąd wyjść?
    - Hmmm.....- zastanawia się? to chyba oczywista odpowiedź- Nie.
    - Dzięk.......- chwila- CO?!
    - Nie wyjdę....- włożył ręce do kieszeni spodni i podparł się o ścianę.
    - Jakbyś miał wybór.
    - Mam bo jak wyjdziesz z wanny, to będę mógł zobaczyć całe twoje ciało.- i ten błysk w jego oku, nie powiem zaczynam się go bać.- Wyjdę jeśli zgadniesz co chcę w zamian.
   - ..... Nie pocałuję cię- powiedziałam szybko i stanowczo.
   - Skąd wiedziałaś?- opadła mu szczęka.
   - Zgadywałam- uśmiechnęłam się zwycięsko.
   Zamknęłam na chwilę oczy by się uspokoić, a gdy je otworzyłam Taiyo już nie było. Siedziałam w wannie jeszcze kilka minut.
   Wyszłam z łazienki ubrana. Taiyo nie było w pokoju.
    - Może sobie w końcu poszedł?- pomyślałam na głos.
    - Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.- usłyszałam szept za sobą.
    Podskoczyłam jak poparzona i schowałam się za łóżkiem.
    - Tylko mi tu nie sikaj ze strachu.- uśmiechnął się zadziornie do mnie.
    - Weź się ogarnij!!!- krzyknęłam a serce nadal waliło jak szalone ze strachu- jesteś straszny...
    - Dodaję mi to uroku- uśmiechnął się uwodzicielsko- Nie sądzisz?
    - NIE...
    - I kto tu jest straszny- mruknął pod nosem.
    - Wrrrrrrr- zauważyłam otwarte okno, czemu dopiero teraz?
    Podbiegłam do niego sprawdzając jak wysoko jestem.... STRASZNIE WYSOKO!!!! Dlaczego zawsze ja?
    - Ciut za wysoko?- usłyszałam za sobą.
    - Gdybym naprawdę cię nienawidziła, aż tak bardzo jak ogień wodę to bym skoczyła bez namysłu.- uśmiechnęłam się ze złością w oczach
    - Czyli nie jest tak źle, jak myślałem. Może mnie jeszcze polubisz...
    - Nie rób sobie nadziei.
    Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a w nich....








 
 


 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Błąd

                                       Przepraszam!!!



Przepraszam za 1 rozdział nie wiedziałam, że jest taki pogmatwany i powinny być akapity. Nie wiedziałam, że wszystko jest połączone.  Proszę mi wybaczyć i zrozumieć. Spróbuję to poprawić jednak przy pierwszych próbach tam gdzie poprawiałam zaczęło się usuwać, więc nie obiecuję za dużych efektów... 

piątek, 8 stycznia 2016

The gods

                                          Rozdział 3



      -Megami? Wszystko dobrze?- spytał troskliwym głosem Taiyo.
- Nic mi nie jest.-spróbowałam zdobyć się na uśmiech ale niezbyt mi to wyszło- gdzie jesteśmy?
- W zamku królowej Atlatis Umino- odpowiedział przy czym odetchnął z ulgą.
- Dziękuje że mnie uratowałeś Taiyo- dopiero teraz zdałam sobie sprawę że niósł mnie na rękach.
- Nie ma za co.- i uśmiechnął się jak dziecko które właśnie dostało lizaka.
      Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi wejściowych a w drzwiach pojawiła się Atlantis a za nią rozpłakany Mizu.
-Megami!- krzyknęła rozpaczliwie a jednak szczęśliwa.
       Pierwsze co zobaczyłam? Czerwone oczy od płaczu. Czyżby zamartwiała się o mnie przecież przy pierwszym spotkaniu była dla mnie chłodna, i ledwo się w dodatku znamy.
-Megami!Megami!-krzyknął płaczący Mizu który już był przy mnie i przytulił się do mnie.
        Poczułam przyjemny dreszcz, jeszcze nigdy dotąd nikt tak się nie zachowywał kiedy znikałam. Bardzo miłe uczucie, jest takie ciepły. Mimowoli uśmiechnęłam się i wzięłam do siebie małego liska.
- Dlaczego płaczesz?- spytał już się uspakajając Mizu.
- To łzy szczęścia.- odpowiadając z uśmiechem na twarzy- Nigdy nikt tak się nie zachowywał na mój widok.
- To musisz się przyzwyczaić Meg.-powiedziała Atlatis podchodząc do mnie.
         - A właśnie!-wrzasnęłam przypominając sobie że...- Taiyo mógłbyś mnie wreszcie postawić już się lepiej czuję.
-Na pewno?-spojrzał na mnie podejrzanie.
-Tylko mi się kręci w głowie.
- No to nie, a z resztą przecież czuje że jesteś cała rozpalona. Masz bardzo wysoką gorączkę.- stwierdził szybko-prawda księżniczko?
Atlatis powoli dotknęła ręką mojego czoła i szybko zabrała rękę jakby się poparzyła, spojrzała na mnie zdziwionym i przestraszonym wzrokiem.
-Trzeba cię zabrać do matki i to szybko!- krzyknęła zmartwiona.
                         *                                       *                                  *                               *
        Obudziłam się w swoim pokoju, koło łóżka siedziała mama i rozmawiała z... TAIYÓ? A co on do cholery tu jeszcze robi? Szybko się podniosłam i od razu tego pożałowałam bo strasznie zabolała mnie głowa, juz powoli usiadłam na łóżku a po chwili ból znikł, spojrzałam na mamę a potem na Taiyo.
       - O! Obudziłaś się wreszcie śpiąca królewno. Jak się czujesz?- spytał patrząc na mnie jak na dziecko.
       - Wiesz nie czuję się najlepiej ale mam jeszcze sporo siły żeby ci przywalić.- szybko od de mnie się odsunął z rekami podniesionymi ku górze.
       - Widzę że nic ci nie jest. To dobrze bo am sprawę do ciebie... - powiedziała po chwili spokojnie mama.
       - Jaką?- spytałam zaciekawiona.
       - Chodzi o twojego narzeczonego on...- nie dokończyła ponieważ jej przerwałam.
       - Nie żyje? A może nie chcę przyjechać? Błagam powiedz że nie przyjedzie i nie będzie ślubu!- uklękłam na kolanach i złożyłam ręce modląc się by to była prawda.
       - Pfff! - zaśmiał się cicho Taiyo.
       - Możesz być przez chwilę być cicho idioto?!- krzyknęłam zatykając mu usta ręką.
       - Megami ten idiota to twój narzeczony.
       - ...- mrugnęłam szybko dwa razy- COOOO?!
       - Pfffff- spojrzałam na Taiyo a on ledwo się powstrzymywał od śmiechu
       - WIEDZIAŁEŚ?!
       - Wiedziałem że to bedzie Megami Umino córka Atlatis Umino.- wyprostował się- Ale mówili że bedziesz ładna.
       - OŻ TYYY! - chciałam się na niego rzucić ale mama mnie powstrzymała.
       - Uspokój się Megami- uspokajała mnie Atlantis która weszła do pokoju.
       - Ty też nie jesteś ładny.-odgryzłam mu się.
       - Wiem- myślałam ze wygrałam- jestem olśniewający.
       - Jak ja cię nie cierpię- powiedziałam przez zęby.
       - Ale musisz ze mną wytrzymać ponieważ jestem twoim narzeczonym.- uśmiechnął się złowieszczo.
       - JAK CIE ZARAZ...
       - Noooo dooobra mamo zostawmy ich samych. Niech lepiej poznają.- i wyszły zamykając za sobą drzwi.
     Siedziałam na łóżku głaszcząc śpiącego Mizu, który leżał koło mnie. Taiyo za to za to chodził po pokoju i się rozglądał.
     - Dobra idę się myć.-oznajmiłam.
     - Ze mną?- spytał z figlarnym uśmiechem.
     - Chyba śnisz, zboczeńcu!- wstałam wzięłam szybko ręcznik i ciuchy na przebranie i trzaskając drzwiami zamknęłam się w łazience.
      Już miałam się rozebrać ale mnie napadła mnie myśl... - Lepiej zamknę drzwi na klucz.
      - No weź no! Dlaczego?!- krzyknął smutnym głosem Taiyo.
      - Wiedziałam!
                         *                                       *                                  *                               *
      Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że Taiyo siedzi sobie na krześle przed biurkiem i patrzył przez okno. Więc go zignorowałam i położyłam się w łóżku, chciałam jak najszybciej się zdrzemnąć ale zauważyłam że Mizu bawi się z rudą lisiczką.
     - To twój Pokett, Taiyo? -spytałam a on się odwrócił i spojrzałam na dwójkę lisków.
     - Tak- odpowiedział- nazywa się Yumi.
     - Jest urocza.- powiedziałam i z uśmiechem spojrzałam na Mizu i Yumi bawiących się piłeczką.
     Gdy chciałam już zamknąć oczy usłyszałam za sobą jakiś skrzyp, a potem łóżko lekko się ruszyło. Odwróciłam się a na łóżku koło mnie leżał Taiyo. Lekko się zdenerwowałam:
     - CO TY DO JASNEJ ANIELKI ROBISZ?!- no dobra trochę bardziej niż lekko- ZEJDŹ Z MOJEGO ŁÓŻKA IDIOTO!!! TERAZ!!!
     - I czemu się drzesz?- spytał zachowywał się jakby był u siebie- Nie rozumiem czemu ci to przeszkadza i tak kiedyś będziemy małżeństwem.
     - CHYBA PO MOIM TRUPIE! WYNOCHA!!!- krzyknęłam i wykopałam go z łóżka.
     - Auć! Wiesz jesteś wredna.- popatrzyła na mnie smutno.
     - Specjalne względy tylko dla ciebie.-uśmiechnęłam się do niego.
     - Aha- za chwilkę- ... Ej! To nie było miłe.
     Wystawiłam mu tylko język i zakryłam się kołdrą zakrywając głowę. Słyszała tylko że Taiyo mamrocze coś pod nosem.
     - A jeszcze jedna prośba.- powiedziałam szybko.
     - Jaka?- usłyszałam ekscytacje w jego głosie.
     - Wynocha z mojego pokoju.- wiem jestem bezduszna ale go po prostu nie lubię.
     - Aha.- załamał się.
     Usiadła na łóżku żeby zobaczyć czy na pewno sobie pójdzie. Wstał z krzesła i powędrował do drzwi, wyciągnął rękę i pociągnął za klamkę do drzwi. Nie otworzyły się.
     - Hmmm?- zdziwił się Taiyo po próbie otwierania drzwi.
Spróbował jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz. I nic drzwi nie chciały się otworzyć.
     - Ekhem... Megami drzwi się nie chcą otworzyć.- zawołał odwracając się do mnie.
     - Widzę. - kto mógłby nas tu zamknąć.
     - O popatrz list.- schylił się i podniósł list, który leżał na podłodze koło drzwi.- Masz.
     - Dzięki- wzięłam list od Taiyo i zaczęłam czytać zawartość na głos:
                                                 
                                                             Droga Megami,
Zamknęłam was w razem w pokoju żebyście się lepiej poznali. Nie odpowiadam za to co zrobił Taiyo. Mam nadzieje że się dogadacie. 
                                                                                                         
                                                                                                 Buziaczki Atlantis.


        Rozdarłam kartkę z wściekłym wyrazem twarzy. - Jak ją kiedyś dorwę...-pomyślałam.
        - No to co zrobimy?- odezwał się Taiyo po chwili.
        - Śpisz na podłodze .- popatrzyłam na niego z pogarda- rozumiesz?
        - Dobra niech ci będzie- powiedział zrezygnowany wyciągając materac spod łóżka.
        - Co? Jak? Kiedy? Skąd?- poczułam jak żyłka na czole zaczęła mi pulsować - Tyyyyyyy!!!
        - Co ja? - spytał głupio.
        - Dobra, uspokój się Megami on się tylko z tobą droczy.- powiedziałam do siebie- Wdech i wydech. Wdech i wydech.
        - Co robisz?- Taiyo spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
       - Próbuję się uspokoić.- uśmiechnęłam się sztucznie.
       - Dlaczego?
       - Bo jesteś wkurzający.
       - Ja?- zapiszczał sztucznie.
       - Tak, ty.
      Przykryłam się starannie kocem tworząc tak zwany kokon. Postanowiłam go ignorować i sobie pospać. Nie miałam siły się z nim użerać, a co dopiero myśleć jak stąd się wydostać.
      Zamykałam już oczy gdy usłyszałam skrzypnięcie. Domyśliłam się kto to. Nawet się nie odwróciła tylko lekko podniosłam głos:
      - Taiyo, proszę Cię ładnie byś nie próbował wejść mi w nocy na łóżko, bo jak się obudzę rano koło ciebie to przysięgam że obudzisz się bez prącia. - chwile milczałam- jeśli go w ogóle jeszcze masz.
      - Zrozumiałem, przekaz.- usłyszałam w jego głosie zrezygnowanie.
    Zadowolona z siebie powoli zaczęłam zamykać oczy, stało się ciemno i zasnęłam głębokim snem.


środa, 23 grudnia 2015

Świeta.

Wesołych świat. Spełnienia marzeń, pięknego roku, i wszystkiego co sobie zyczycie i cierpliwosci do mnie , ta która zapomina o postach czyli rozdziałach.

                                                                     oraz....
                   DUŻO PREZENTÓW :*

środa, 21 października 2015

Informacja!!!

Wiem, wiem mam częsciej pisac bo rzadko są posty (ostatnio pisałaś w sierpniu!) Dlatego postanowiłam że na razie zawiesze bloga i wrócę w grudniu z kilkoma rozdziałami byście nie musieli tyle czekac na jeden dlatego dam wam ich z dwa lub trzy zobaczy się. No to do zobaczenia i naprawde przepraszam.
    

piątek, 28 sierpnia 2015

The gods

         
                                                            Rozdział 2




           Rano obudziłam mnie Atlantis, przyniosła mi jakieś ciuchy (niebieską koszulkę na szelkach i białe krótkie spodenki oraz bieliznę) umyłam się i ubrałam.
-Jesteś głodna?- spytała się Atlantis.
-Tak trochę.- uśmiechnęłam się do niej.
- Za chwilę coś ci przyniosę- powiedziała i wyszła z mojego pokoju.
Obudziłam Mizu i zaczęłam się z nim bawić, nagle weszła mama.
- Dzień dobry Megami!- uśmiechnęła się szeroko do mnie.
- Dzień dobry mamo- powiedziałam przytulając ją mocno.
- No zbieraj zbieraj się, za chwilę przyjdzie przecież twój narzeczony.- powiedziała z entuzjazmem puszczając mnie z mocnego uścisku.
- Jestem już gotowa mamo.- powiedziałam smutna.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze.- spojrzała na moją smutną twarz.
- Jak on wygląda?- spytałam ciekawa.
- Nie wiem.- odpowiedziała z uśmiechem i niewiedzą w oczach.
- Jak to nie wiesz?!- krzyknęłam zdziwiona.
- No bo wiesz... Ja go widziałam kiedy był jeszcze niemowlakiem. - odwróciła ode mnie wzrok by uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną.
Miałam już coś powiedzieć ale przerwała mi Atlantis wchodząca do mojego pokoju ze śniadaniem.
-Przyniosłam ci śniadanie.- podała mi tacę ze śniadaniem. - O dzień dobry mamo.
- Dziękuję Atlantis.- wzięłam od niej tacę i popatrzyłam na moje śniadanie.
- Nie martw się nie jest zatrute.- zaśmiała się podejrzliwie Atlantis.
Popatrzyłam na nią jakbym mówiła" Are you fucking kidding me?" . Znów spojrzałam na moje  śniadanie które leżało na tacy: Był jeden crosant i kubek z kakaem :3 .
Gdy jadłam śniadanie mama i Atlantis wyszły z mojego pokoju, jak zjadłam zaczęłam ścielić łóżko.
      Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był wielkim pomieszczeniem: pod ścian na przeciwko drzwiach stało wielki łóżko z baldachimem w kolorze morza. Przy oknie stało biurko, dwa fotele w morskim kolorze i stolik. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich otworzyłam. Ktoś złapał mnie od tyłu, wyrwałam się z uścisku i odwróciłam się do niego. Ten ktoś miała na sobie kaptur więc się trochę wycofałam. Po chwili tajemnicza postać zaczęłam we mnie rzucać jakimiś czarnymi kulami ognia. Omijałam je szybko żeby mnie nie trafiły, gdy nagle postać wycelowała w przestraszonego Mizu osłoniłam go własnym ciałem i dostałam mocno w brzuch, spadłam na ziemie zakrwawiona. Zanim zemdlałam zobaczyłam jak zakapturzona postać podchodzi no mnie, po chwili zemdlałam.
       *                                              *                                          *                                       *
( opowiada matka Megami)

    Zapukałam do pokoju Megami ponieważ służąca powiedziała mi że jej narzeczony przyjechał. Gdy byłam już przed drzwiami jej pokoju zauważyłam że są otwarte, przestraszyłam sie trochę bo z tego co pamiętam to ona zawszę zamyka drzwi do swojego pokoju (ponieważ ją śledziła gdy była na ziemi) weszłam do pokoju bez pukania i zastałam?  Rozwalony doszczętnie pokój,
- Megami?!- wołałam z nadzieja w głosie że a jednak jest w jej pokoju.
Jak nie usłyszałam odpowiedzi szybko wybiegłam z jej pokoju pobiegłam szukać czyjejś pomocy, gdy nagle spotkałam blond chłopaka w wieku Megami stojącego przy ścianie. Podeszłam szybko do niego i powiedziałam mu co się stało. On sie jedynie uśmiechną i zgodził się mi pomóc w poszukiwaniu Megami. Chłopak pobiegł w inna stronę niż ja "może się poszedł rozejrzeć" - pomyślałam nigdy bym sie nie spodziewała że to on...
             *                                        *                                           *                                            *
(opowiada Megami)

    Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu, wyglądało jak lochy. Spróbowałam wstać bez skutku moje ręce i nogi były związane, w cieniu zobaczyłam jakąś postać . Przestraszyłam się.
- Witaj Megami- powiedział tajemniczy człowiek, podszedł bliżej i wreszcie go zobaczyłam... miał czarne włosy, zielone oczy i był bardzo wysoki. Miał na sobie również ubrany w czarny płaszcz.
- Mam na imię Gensho Shino- powiedział z mrocznym uśmiechem na twarzy.
-Dlaczego mnie porwałeś?- spytałam odważnie ale w głębi duszy się potwornie bałam.
- Dlaczego!? To ty nie wiesz jaka jesteś silna, dzięki temu że jesteś pół bogiem i pół człowiekiem? Ha ha ha- zaczął się złowieszczo śmiać.
- I co z tego że jestem pół tym pół tym? raczej stuprocentowi bogowie są silniejsi nie?- spytałam zaczynając się szarpać.
- Czyli nic ci nie powiedzieli, jak zwykle... Pół bogowie którzy mieszkali z ludźmi nie umieją używać swojej mocy od razu, lecz gdy ją aktywują staję się potężna i niszczycielska przez to że długo spała w środku nie aktywowana. A że ty jej nie używałaś przez 16 lat to jest po prostu nie pokonana. A i jeszcze jedno wiesz po co bogowie stworzyli pół bogów?-  zaczęłam trząść głową, on przybliżył się do mojego ucha i powiedział szeptem- do eksperymentów.
Otworzyłam szeroko oczy ze strachu ale też ze zdziwienia.
- Ale po co mieliby eksperymentować na półbogach?- spytałam przerażona.
- Ponieważ zwykli bogowie nie są tak wytrzymali jak półbogowie, i umierali po kilku dniach. A że było im szkoda tych bogów wymyślili inną rasę czyli was.- odpowiedział spokojnie Gensho.
- A po co eksperymentowali? - popatrzyłam na niego kątem oka.
- By bogowie stali się jeszcze silniejsi.- uśmiechnął się i odwrócił się do mnie tyłem czegoś szukając.
Nagle zauważyłam że podchodzi do mnie ze strzykawką w której był złoty płyn. Chciałam jakoś się wyrwać ale strach mnie sparaliżował. Gdy Gensho wstrzyknął mi zawartość strzykawki w rękę całe moje ciało zaczęłam się trząść, w dodatku jeszcze mnie wszędzie zaczęło piec aż nagle straciłam przytomność.
           *                                        *                                           *                                            *
(opowiada Gensho)
- Mam nadzięję że nie nie jest na mnie zła. Próbuje jedynie pomóc pół bogom, nie ważne jakim kosztem, nawet jeśli chodzi o jej życie.. Jest coraz mniej pół bogów a dzięki temu złotemu płynowi "może" ich populacja wzrośnie i nie będą takie słabe. Megami jest ich jedyną nadzieją. Trudno mi było zdobyć ten płyn, całe dziesięć lat. Musi zadziałać, a jak nie najwyżej umrze.
    Minęło kilka godzin co chwilę sprawdzałem tętno. Po chwili Megami zaczęła się budzić. Kiedy otworzyła oczy nie były już brązowe, lecz jedno oko było złote drugie ciemno zielone, ale po chwili oczy były czerwone a na końcu stały się znów normalne. Zauważyłem że chciała coś powiedzieć lecz nie mogła wykrztusić ani jednego słowa. Ale gdy przyglądnąłem się jej ustom zrozumiałem co chciała powiedzieć. Mówiła: "Boję się".
- Nie masz się czego bać, Jeszcze tylko jeden zastrzyk - powiedziałem spokojnym głosem wyciągając z zza peleryny strzykawkę z również złotym płynem.
Nagle ktoś złapał mój płaszcz i pociągnął mnie do tyłu, zauważyłem jedynie wysokiego bląd chłopaka. Wziął Megami na ręce i powiedział:
-Kiedyś cię znajdę i zabiję-powiedział patrząc na mnie z odrazą i nagle zniknął.
- Kolejny mój eksperyment, miło ze się pokazałeś...-uśmiechnąłem się pod nosem.
         *                                        *                                           *                                            *
(Megami)
     Powoli otworzyłam oczy, zobaczyłam że jestem przykryta grubym czerwonym kocem, naprzeciwko mnie było rozpalone ognisko. Po chwili zorientowałam się że jestem w jakiejś jaskini, na głowie miałam zimny okład. Nagle usłyszałam czyiś głos:
     - Całe szczęście żyjesz! Kamień z serca...- westchnął z ulgą blond chłopak stojący obok mnie.
-Kim jesteś?- spytałam słabo.
- Mam na imię Taiyo Shin. Miło mi cię poznać. Gensho wołał za tobą "Megami" więc to chyba twoje imię- odpowiedział uśmiechnięty i szczęśliwy, wyciągając do mnie rękę.
-Nazywam, się Megami Umino, również mi miło.... Jak ty mnie wogule znalazłeś?- niepewnie wyciągnełam do niego rękę i uścisnęłam ją.
- Mam wyostrzone zmysły i usłyszałem twój głos jak woła o pomoc, ukazał mi się przed oczami mapa z twoją lokalizacją się teleportowałem.- powiedział spokojnym głosem.
-Aha... COOOO?!  JAKIM CUDEM SI,Ę TELEPORTOWALIŚMY?! - krzyknełam zdziwiona.
- Wiesz...- zaczął łapiąc się za tył szyj jedną ręką.
- No nie wiem...- usmiechnełam się pod nosem.
- No bo ja... tego no... No bo ja też byłem jednym z królików doświadczalnych Gensho- spojrzał smutno na mnie a potem spojrzał w dół unikając mojego wzroku.
- Czyli ty też jesteś półbogiem?- zaciekawiłam się i przybliżyła się do niego.
- Mówi się Hafu-shin*, ale nie, jestem Hoto no Kami*- odpowiedział spokojnie.- Gensho robił kiedyś badania na Hoto no Kami, ale potem zdał sobie sprawę że ci bogowie są słabi nie wytrzymują silnymi płynami które tworzył. Więc zaczął eksperymentować na Hafu-shin.
- Dlaczego coś takiego robi?- spytałam nie rozumiejąc czemu Gensho tak czyni.- Dlaczego akurat mnie wziął dobadań?
- Ponieważ wyczuł u ciebie niesamowicie silną aurę.-mówił dalej- On chce zrobić z Hafu-shin najsilniejszą rasę bogów na świecie. Nie obchodzi go to że ktoś może umrzeć, zależy mu tylko na tym.- odpowiedział zaciskając pieści ze złości, w jego oczach widziałam chęć zemsty.
     - Rozumiem... Mówiłeś że również byłeś obiektem jego badań, jak uciekłeś od niego?- niepewnie spytałam.
- Wiesz nie przemyślał do końca darów które mi podarował, czyli teleportację i lokalizację. W ten sposób uciekłem.- powiedział uspakajajac się powoli.
- Wow... też bym tak chciała- uśmiechnełam sie ale nagle sobie coś uświadowiłam- dary? ... jakie dary?
- Dowiesz się kiedy indziej.- odwrócił sie by dodać chrustu do ogniska.
- Kiedy?- przybliżyłam się do niego.
- Kiedy dowiemy się czym był ten płyn lub dary pierwsze się ukażą.- wytłumaczył oddalając się od de mnie.
      - Dobra... a ile ja w ogóle spałam?-spytałam masując kark, który mnie nagle zabolał.
-Jeden dzień i cztery godziny.- uśmiechnął się przyjaźnie Taiyo
Co!?- krzyknełam zdziwiona- muszę wstać i wracać do domu. Pewnie się o mnie martwia- próbowałam wstać ale głowa zaczęła mnie straszliwie boleć.
 Od razu złapałam się za głowę i upadłam na kolana. Nagle zaczełam widzieć inaczej niz przedtem, w innych barwach, wszystko było koloru złotego. Instynktownie spojrzałam w stronę wyjścia jaskini i nagle zaczęłam widzieć co sie dzieje w oddali. Ktos szedł w naszą stronę, miał czarną pelerynę a z pod peleryny wystawała pochwa z mieczem w srodku. Przyjrzałam się dokładnie by zobaczyć jego twarz, okazało sie że to...
- Gensho...- powiedziałam cicho, zaczęłam się cała trząść ze strachu.
- Co powiedziałaś?- spytał nagle Taiyo, który miał przerażenie w oczach.
- Gensho tu idzie. Błagam uciekajmy jak najszybciej!- krzyknełam przerażona.
Taiyo szybko zebrał wszystkie rzeczy, złapał mnie za rękę, zgasił ognisko i powiedział próbujac mnie uspokoić:
- Teleportuje nas w bezpieczne miejsce, trzymaj się blisko mnie.- powiedział, po czym okrył mnie nim.
    Złapałam się za jego rękę i zamknęłam oczy. Lekko otworzyłam oczy i zobaczyła że wszystko dookoła się zmienia jakbyśmy się gdzieś przenosili. Poczułam że wszystkie siły ze mnie upływają i po chwili zniknęliśmy z tamtego miejsca.